Translate

piątek, 21 grudnia 2012

Olej migdałowy

Długo nosiłam się z zamiarem wypróbowania tego oleju. Przyzwyczaiłam się do oleju kokosowego, zatem nie spieszyło mi się. Na Allegro kupiłam olej migdałowy KTC


Już po pierwszym zastosowaniu na moją suchą skórę odczułam jego działanie. Skóra gładka, nawilżona. Olej migdałowy nadaje się idealnie do ust, kiedy w mrozy cierpią bardziej niż zwykle, idealnie odżywia. 
Wykorzystuję go także po pielęgnacji stóp i robię stopom kąpiel w oleju migdałowym i mleku lub oleju migdałowym z wodą. Olej migdałowy jest bezwonny. Jego jedynym minusem jest pozostawianie plam na niektórych materiałach (olej kokosowy wręcz przeciwnie). Za swój zapłaciłam 13,99 PLN. Jak zawsze trzeba przeszukać sieć, aby znaleźć najlepszą opcję kosztową.

czwartek, 20 grudnia 2012

Domek z piernika

Znalazłam dziś piękny domek z piernika, aż sama miałabym ochotę taki stworzyć. W tym roku już pierniczyłam, ale może za rok? Kto wie?



Taki domek to z pewnością wielka frajda dla dzieci, zarówno przy ozdabianiu jak i jedzeniu. Cieszy oczy!

środa, 12 grudnia 2012

Masło shea

Kiedy je kupiłam nie zachwyciło mnie. Kiepsko się rozprowadza, spodziewałam się większego nawilżenia. Nie doceniłam go. Teraz często w domu używam do posmarowania ust lub rąk na noc po całym dniu. Właściwie nie znalazłam kremu do rąk organicznego, który byłby dla mnie skuteczny. Masło shea jest. Doskonale koi nogi po goleniu czy stopy po całym dniu wędrowania.


niedziela, 9 grudnia 2012

Świąteczne inspiracje-koronkowa szklaneczka na tea lighty

W prosty sposób ozdobiłam szklaneczkę na tea lighty. Szklaneczkę miałam po wypalonej, ikeowskiej świecy. Okleiłam ją serwetkami z beads.pl, przewiązałam sznureczkiem i gotowe.



piątek, 23 listopada 2012

Produkty bez których nie mogę się obejść

Najpierw chciałam napisać kosmetyki, ale to nie do końca są jedynie kosmetyki. Wśród poniższych produktów są także takie, które mogą mieć swoje zastosowanie w kuchni.

Zatem zaczynamy!

Mój number one to...


*Zdjęcie pochodzi ze stron sklepu helfy

Oleju kokosowego zaczęłam używać, gdy miałam problemy z cerą po intensywnej antybiotykoterapii. Lekarka proponowała mi na twarz kolejny antybiotyk, ja zaczęłam szperać w sieci i znalazłam pozytywne opinie o tymże oleju. Nie spodziewałam się cudów. Jednak po tygodniu czasu moje podskórne, bolesne intruzy zaczęły znikać. Byłam zachwycona efektem. Olejem smaruję ciało codziennie po kąpieli, a z czasem zaczęłam na nim również smażyć ryby czy jajka sadzone (podgrzany nie traci swoich właściwości). Odkąd go używam moja skóra ani razu nie była przesuszona.  Olej nie brudzi ubrań, nie pozostawia tłustych śladów. Ma postać stałą i trzeba go trochę ogrzać, aby był w postaci płynnej. Nie posiada zapachu. Kiedy gdziekolwiek wyjeżdżam przelewam do małego pojemniczka i zabieram ze sobą. Plastikowy słoik wystarcza na długo i to w 100 % olej kokosowy. Pierwszy olej kupiłam w sklepie internetowym helfy. Dziś zaopatruję się w osiedlowym sklepie. Cena od 17-25 zł.

*Zdjęcie pochodzi ze stron sklepu helfy

Wodę używam jako tonik do mojej cery mieszanej. Uwielbiam jej zapach i naprawdę doskonale się sprawdza. Można ją używać również do deserów, a ja wlewam ją także do żelazka, aby prasowane ubranie ładnie pachniało. W żelazku nie odkłada się kamień tak jak ma to miejsce przy wodzie z kranu. Podobnie jak wyżej w butelce znajdziemy 100 % wody z róży damas. Cena od 7-15 zł.

*Zdjęcie jest własnością L'Orient

Szampon wygrałam w konkursie Mydlarni u Franciszka. Podeszłam do niego sceptycznie. Opakowanie nie napawało chęcią do użycia go, jednak kiedy już się przekonałam rzeczywiście zauważyłam znacznie mniej wypadających włosów. Szampon ma świetny skład, pozbawiony oczywiście SLS-ów: mirt, jabłko,kaktus, czarny kmin, saponiny, naturalny komponent zapachowy, woda. Pochodzi z Syrii. Z tego co zauważyłam można kupić jedynie w Mydlarni u Franciszka. Cena spora: 39 zł. 

*Zdjęcie jest własnością firmy L'Orient
Krem do włosów wygrałam w konkursie podobnie jak szampon. Używam go raz w tygodniu. Doskonale odżywia moje włosy i ma również bardzo przyjazny skład: olej kukurydziany, rycynowy, jojoba, kaktusowy, ze słodkich migdałów, lniany, kokosowy. Włosy się pięknie po kremie błyszczą. Mam włosy ze skłonnością do przetłuszczania się i nie obciąża ich za bardzo. Cena niezbyt przyjazna: 48 zł, jednak krem jest wydajny i wystarcza na długo.

Jest to jedyna pasta do zębów bez świństw po której nie mam osadu na zębach i zęby są białe. Zawiera naturalne fluorki z zielonej herbaty. Cena od 12-15 zł. 

6. Podkład do twarzy alterra.
Podkład ma same naturalne składniki, nie zapycha porów, dobrze nawilża. Zwykle kupuję go w promocji w Rossmannie za 7,90.

7. Puder Anne Marie Borlind


Puder z możliwie przyjaznym składem. Jest to pierwszy puder z takim składem, jaki wypróbowuję, dosyć długo go mam, więc trudno mi się wypowiedzieć czy na pewno nie ma dla mnie lepszych. Koszt: ok 60 zł.

8. Płyn do higieny intymnej Facelle. 
Nie ma zbyt dużego wyboru w płynach do higieny intymnej jeśli chodzi o produkty z przyjaznym składem. Korzystałam z płynu Colsys, ale nie byłam nim zachwycona. Ten Rossmannowski używam i będę nadal używać. Cena ok. 10 zł.

9. Ałun.
Ałun ma dosyć spore ceny w sklepach internetowych. Ten ałun w pudrze udało mi się nabyć na allegro. Efektem jestem zachwycona. Ałun nie sprawia, że przestajemy się pocić, ale obezwładnia bakterie, które nadają brzydki zapach. Odkąd go używam pozbyłam się problemu z brzydkim zapachem potu i antyperspirantów zawierających w składzie aluminium. Kilka łyżek pudru rozpuszczam w podgrzanej wodzie różanej i wlewam do buteleczki z atomizerem. Koszt sprayu w sieci ponad 40 zł. Za powyższy puder zapłaciłam 19, 90. Opakowanie jest spore. 

10. Żel do twarzy Anne Marie Borlind. 


Żel świetnie oczyszcza twarz i ma przyjemny, delikatny zapach. Jedynym jego minusem jest opakowanie. Często przewożę kosmetyki i w wypadku tego opakowania zawartość zawsze się wylewa. Jednak ze względu na działanie polecam. Koszt od 35-45 zł. 

11. Scrub cukrowy z żurawiną z Mydlarni u Franciszka.

Nie znalazłam zdjęcia scrubu. Dostępny na wagę w Mydlarni u Franciszka. Pudełeczko kosztuje 25 zł. Scrub jest z żurawiną i masłem shea, doskonale nawilża, pięknie pachnie. Używam go raz na tydzień. 

12. Owocowa pomadka od Lili
Pomadka zawiera same naturalne oleje: migdałowy, kokosowy, avocado, masło kakaowe, shea. 
Pomadkę zamawiałam w sklepiku Lili, który aktualnie nie istnieje, ale stara się powrócić do swojej działalności. Jeśli nie te pomadki to pomadka alterry dostępna w Rossmannie. Pomadkom z pochodnymi ropy naftowej powiedziałam pa pa i jestem z tego niezmiernie szczęśliwa.

13. Perfumy w kremie L'Occitane
Perfumy są delikatne, nie zawierają alkoholu. Mają przyjemny zapach. Cena 39 zł, na promocjach taniej.

Wymieniłam kosmetyki, które dla mnie są niezbędne. Nie podałam dokładnych cen, ponieważ te są naprawdę różne. Warto poszukać w sklepach, na allegro. Kupować od jednego dostawcy, aby nie płacić podwójnie za wysyłkę. Służę radą, gdyby była potrzebna.

Kosmetyki naturalne nie zawsze są tanie, ale tu chciałoby się zacytować słowa jednej z telewizyjnych reklam: jestem tego warta!







sobota, 17 listopada 2012

Wypadającym włosom mówimy nie

Szampon Wardi Shan posiadam już od dawna, ale ciężko było mi się do niego przekonać. Wygląd zewnętrzny nie napawał optymizmem. Kiedy zaczęłam zbierać włosy z podłogi każdego dnia przeprosiłam się z szamponem i ku mojemu zdumieniu okazało się, że działa! Wypadanie włosów znacznie się zmniejszyło...Szampon dostępny w Mydlarni u Franciszka.

piątek, 9 listopada 2012

W harmonii z naturą, w harmonii z samą sobą

Dawno, dawno temu żyłam zupełnie inaczej (no może aż tak dawno to jeszcze nie było). Nie zwracałam uwagi na to co jadłam, jakich używałam kosmetyków i generalnie rzecz ujmując niezbyt o siebie dbałam.
Zawsze uwielbiałam przyrodę, naturalne piękno, ale dopiero teraz wiem, że człowiek najszczęśliwszy jest wtedy, gdy żyje w harmonii z naturą. Są jeszcze takie miejsca na świecie, gdzie rytm życia ustanawia przyroda, wschody, zachody słońca, cykle księżyca....Ludzie zaś wykorzystują tylko to, co im dała Matka Ziemia. 

Świat się rozpędził, w Europie żyjemy inaczej. W biegu, na nic nie mamy czasu, ciągle jesteśmy zapracowani. Zamiast porządnego, pełnowartościowego jedzenia łatwiej jest przygotować takie z paczek czy zjeść fast fooda. Niegdyś nie zwracałam uwagi na etykiety kupowanych produktów....Do czasu kiedy mój organizm sam się nie upomniał o regenerację.
 Pierwszymi naturalnymi produktami, które kupiłam były: woda z róży damasceńskiej, mydło z czarnuszki i olej kokosowy. Efekty były doprawdy zadziwiające. 
Tak zaczęłam moją przygodę z poznawaniem kosmetyków naturalnych. Potem zaczęłam wnikliwie czytać etykiety produktów spożywczych. Zostałam okrzyknięta "eko-wariatką", a w sklepach zaczęli mnie śledzić panowie ochroniarze, bowiem podpadło im, że czytam etykietkę każdego produktu, który chcę kupić....
 
To miejsce powstało, żeby pokazać Wam jak można sobie nie szkodzić w świecie pełnym chemii. Bycie eko wcale nie musi być koszmarnie drogie. Będę Wam opowiadać co pomaga mojej duszy i ciału, zamieszczać inspiracje, rzeczy tworzone ludzkimi rękoma...

Ciągle się jeszcze uczę jak być naturalną, żyć najpełniej, kochać i śmiać się na karuzeli codzienności.

Życie w harmonii z naturą to dla mnie życie w harmonii z samą sobą.